wtorek, 18 czerwca 2013

Torcik bez pieczenia

Po ostatnich nieoczekiwanie zrobionych naleśnikach, które przypominają biszkopt, postanowiłam wykorzystać przepis jako deser. Upiekłam naleśniki, tym razem dodając do ciasta cukier waniliowy, z zamiarem zrobienia tortu :)
W związku z tym, że naleśniki miały udawać piętra tortu upiekłam je trochę grubsze. I rzeczywiście sprawdziły się w swojej roli.
W torcie jednak ważny jest nie tylko biszkopt, ale również krem. A w tym przypadku dwa kremy. Pierwotnie chciałam zrobić torcik truskawkowy, ale wiecie jak to u mnie z takimi planami. Nagle mam inny pomysł i muszę go realizować. Tak właśnie było tym razem, ponieważ już od jakiegoś czasu głowiłam się jak wykorzystać otrzymane w całkiem słusznej ilości kilku słoiczków maliny z nalewki. Owoce te mają dodatkowy atut - są całkowicie ekologiczne. Takiego dobra po prostu nie można zmarnować. I tak powstał krem malinowy, który dodawał torcikowi całkiem przyjemny, chociaż nie nachalny aromat alkoholu :)
Drugi krem już znacie ze zwariowanego ciastka. Krem orzechowy - jest tak pyszny, że po prostu musiałam go powtórzyć. Naleśniki na zmianę smarowałam kremami, na końcu  również wierzch i boki, tak żeby jeszcze bardziej udawały prawdziwy torcik. Ozdobiłam go paroma truskawkami, które dodały całości świeży akcent swoim lekko kwaskowatym smakiem.
Torcik wykonuje się błyskawicznie, nie trzeba się stresować, że biszkopt się nie uda :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz