sobota, 15 czerwca 2013

Kobiałka pełna słońca :)

Wg mnie czerwiec jest najsmaczniejszym miesiącem roku, głównie za sprawą sezonu na truskawki.
Wczoraj wieczorem wybraliśmy się z Głodomorkiem na spacer na pobliski hurt. Zanim jeszcze naszym oczom ukazały się wystawione tam plony ziemi poczułam ten zapach. Powietrze pachniało truskawkowo :) To było oszałamiające, niesamowite i bajkowe :) A przede wszystkim bardzo przyjemne. Za chwilę mogliśmy wybierać wśród najróżniejszych truskawek. W takim miejscu, w którym zjeżdżają się ludzie z całego kraju, można zobaczyć naprawdę wiele gatunków tego owocu, jak również ocenić, jak dopisała pogoda w regionach :)
My wybraliśmy kobiałkę dość drobnych owoców, za to wyjątkowo twardych, czerwonych i słodkich. Skusiły nas również przepiękne, duże maliny, które zebrano w naszym regionie.
Z takimi łupami ruszyliśmy do domu. I mimo późnej pory zdecydowałam, że przy takiej ilości owoców nie ma co czekać, tylko trzeba je zagospodarować :)
Na początek oczywiście coś dla spragnionych po spacerze - prosty koktajl z truskawek, jogurtu i kardamonu.
Po takim wstępie nabrałam sił i pomysłów i zabrałam się za obieranie kolejnych egzemplarzy :)
Część zmiksowana z odrobiną syropu z agawy i jogurtu zamienia się w zamrażarce w pyszne lody dla ochłody :)
Ale na tym nie koniec. Postanowiłam zrobić clafoutis, a właściwie dwa, jeden malinowy a drugi truskawkowy. Zmiksowałam więc szybko składniki płynnego ciasta. Dwie formy wysmarowałam masłem i wyłożyłam owocami. Zalane masą wstawiłam ostrożnie do piekarnika. Po 50 minutach wyjęłam obie formy i zostawiłam do ostygnięcia. Truskawkowy clafoutis zjedliśmy jako deserowe zakończenie dnia.
Malinowy czekał na nas rano i był naprawdę pysznym śniadaniem.
Jak tylko pojawią się ciemne, ciężkie od soku i słodkie czereśnie zabieram się za clafoutis czereśniowy z pestkami, żeby poczuć jego oryginalny aromat.
Gdybyście nie mieli pomysłu, co jeszcze zrobić z truskawkami, polecam Wam ten prosty deser :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz