Jest, kupiłam, zrobiłam. Pychota, która nawet zatwardziałego mięsożercę tak bardzo połechtała w podniebienie, że ani nie zaprotestował, a może prawie nie zauważył, że dostał obiad w stu procentach vege :)
Jak tego dokonać? Nie ma tu żadnych magicznych sztuczek, jest tylko smak i aromat świeżej papryki, który uwiedzie każdego.
Na początek w rondlu rozgrzewamy dużą łyżkę oleju kokosowego, na którym szklimy cebulkę i czosnek. Na patelni podsmażamy posiekane pieczarki. Paprykę kroimy w dosyć sporą kostkę, bo ma pozostać chrupiąca i elastyczna. Dodajemy ją do rondla, dusimy dodając odrobinę sambala, kuminu, soli i pieprzu. Do podduszonej papryki dodajemy pieczarki, pomidory z puszki, lub świeże bez skórki, łyżkę ajvaru, łyżkę przecieru. Leczo dusimy dalej na małym gazie. Możemy do niego ugotować młode ziemniaczki. U nas ziemniaczki były ostatnio dosyć częstym gościem na talerzach, więc do leczo ugotowałam ryż jaśminowy. Kiedy ryż był gotów, wyłożyłam go na talerze i polałam gorącym i bardzo aromatycznym leczo. Posypałam całość dania posiekanym koprem. Pogoda dopisała, więc zjedliśmy obiad na balkonie, popijając posiłek różową lemoniadą pomieszaną z różowym winem. Co to był za relaks, co to była za przyjemność. Lato zdecydowanie ma wiele uroku i przede wszystkim pozwala nam cieszyć się większym kontaktem z naturą. I chociaż jesteśmy mieszczuchami, żyjemy w betonie, przemieszczamy się klimatyzowanymi metalowymi bolidami, to kiedy tylko można wyjść na trawkę, powąchać kwitnącą słodko lipę od razu czujemy zew natury. Cieszę się, że jeszcze trochę tej natury jest w otoczeniu i daleko nie trzeba szukać zielonych traw i pachnących lip :)
Czy wiecie, że meteopatię zawdzięczamy naszemu oderwaniu od natury. Więc, żeby nie narzekać na zmiany pogody i dokuczający wtedy ból głowy, spędzajmy jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu.
Lato, leczo i lemoniada :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz