Po ugotowaniu bobu na parze i obraniu go z łupin spróbowałam. Hmmm, nie dla mnie skubanie bobu z miseczki, zdecydowanie smak muszę czymś przełamać.
Zadanie jest proste - do parowaru wrzucam pokrojone w grubsze plastry ziemniaki, kalafior i fasolkę szparagową. Szykuję naczynie do zapiekania, spryskuje całość oliwą i układam warstwy. Podstawą jest parę cienkich plasterków boczku, na które wykładam ziemniaki, przyprawiam solą i rozkładam parę listków rozmarynu. Okrągłe cząstki kalafiora tnę w grube plastry i układam na ziemniakach, posypuję fasolką szparagową. W blenderze mieszam jogurt naturalny, dwa jajka, połowę kostki fety, łyżkę czerwonego pesto, łyżeczkę kurkumy, duży zmiażdżony ząbek czosnku i listki oregano. Zalewam mieszanką warzywa, rozsypuje na wierzchu bób i leciutko przyprawiam czarnuszką i zieloną czubricą. Na całość dodaję pokrojoną jedną kulkę mozzarelli.
Tak przygotowaną zapiekankę wkładam na 35 minut do piekarnika. Dziesięć minut przed końcem zapiekania odkrywam naczynie, żeby odparować nadmiar płynów.
O ile sam bób mnie nie zachwycił, dodanie go do zapiekanki okazało się bardzo dobrym pomysłem. Z resztą warzyw smak się ładnie zrównoważył, a do tego niewątpliwie zielony bób jest ozdobą.
A ja przyznam, że nigdy nie przerabiałam bobu w żaden sposób ;) Zawsze po prostu był gotowany...ale widzę, że pora najwyższa spróbować czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńtak to jest, jak coś znamy pod jedną sprawdzoną postacią, to czasem wręcz trudno wpaść na nowe rozwiązanie. Dla mnie bób jest nowością i stąd pomysł, żeby go tak wykorzystać :)
Usuń