Ostatnio wszelakie eksperymenty z sernikiem bardzo mi się spodobały. Zanim upiekłam pierwszy sernik, wydawało mi się, że to jest bardzo skomplikowana sprawa. Teraz jednak już wiem, że zanim coś poznamy może wyglądać na trudne, chociaż takie nie jest.
W zeszłym tygodniu chrupaliśmy sernik czekoladowo-kajmakowy, który nie trafił na bloga, ponieważ nie było w nim wiele mojej inwencji.
Tym razem mogę się pochwalić, ponieważ sernik od początku do końca wymyśliłam sama.
Spód nie jest tym razem mocno kruchy. Raczej smakuje jak cienkie ciasto. Zmodyfikowałam przepis, usuwając całkowicie jajko, dodając sporo jogurtu i kakao.
Ser zmieszałam ze zblendowanymi z liśćmi mięty jagodami. Chcąc zachować ciemną barwę jagód użyłam tylko jednego opakowania twarogu, czyli około 500 gram. W całym wypieku, licząc łącznie z ciastem na spód jest około 6 łyżek brązowego cukru. Jagody z serem stworzyły masę dosyć kwaśną, sernik więc nie zalicza się do mega słodkości. Żeby zrekompensować trochę wytrawność deseru zrobiłam krem z około 3/4 dużego opakowania mascarpone zmieszanego z dwoma dużymi łyżkami miodu i trzema łyżkami masła orzechowego.
Sernik po upieczeniu spędził noc w lodówce. Skoro świt przygotowałam do niego krem i ozdobiłam nim wierzch sernika. Przykryty jasnym kremem, sernik wygląda niewinnie, ale jak tylko wykroiłam z niego kawałek, ukazało się ciemno fioletowe wnętrze :)
I tym sposobem weekend zaczął się zamiast śniadaniem, kawą z kawałkiem sernika :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz