Kolejny etap poznawania robota za mną :) Tym razem postanowiłam poddać testom elementy dla których przede wszystkim zdecydowałam się na zakup takiego sprzętu. A zatem czas na ciasto.
Serników ostatnio robię chyba w nadmiarze, jednak i tym razem zdecydowałam się na kolejny, ponieważ znalazłam przepis, który bardzo mnie zainspirował. Sernik z pistacjami i wodą różaną.
Wszystkie składniki masy serowej z oryginału zredukowałam o połowę, ilość cukru o 2/3, mąkę ziemniaczaną zastąpiłam mąką z tapioki. Spód jak zawsze zrobiłam sama jako kruche ciasto, również ozdabianie sernika pozostawiłam własnej inwencji.
Trzeba przyznać, że wyrabianie kruchego ciasta w robocie to czysta przyjemność pod każdym względem. Do ciasta użyłam tym razem szklanki jasnej mąki orkiszowej. Dodałam dwie łyżki rozpuszczonego oleju kokosowego, jajko i dwie łyżki cukru brązowego. Rozpłaszczyłam wyrobione ciasto i wgniotłam w wyłożony papierem do pieczenia spód tortownicy. Podziurawiłam ciasto widelcem i wstawiłam do lodówki na pół godziny.
Szybka zmiana mieszadła, mycie misy i robię masę serową. Ser mieszam z połową filiżanki brązowego cukru i wodą różaną. Aromat rozchodzi się po całym domu. Do masy dodaje jajka, mieszam je po kolei. Teraz dodaję łyżkę mąki z tapioki i zmielone pistacje i mieszam składniki na niskich obrotach.
Spód piekę około 20 minut, zmniejszam temperaturę w piekarniku i wylewam masę serową do formy. Sernik potrzebuje około godziny, żeby się upiec. Potem studzę go przy uchylonych drzwiczkach piekarnika. A kiedy jest już schłodzony zdejmuję brzegi tortownicy i wstawiam sernik na noc do lodówki.
Rano rozpuściłam w kąpieli wodnej białą czekoladę, którą wysmarowałam wierzch sernika. Ozdobiłam ją polewą z ciemnej czekolady i paroma świeżymi borówkami.
Sernik pachnie jak płatki róży, jest delikatny i wilgotny. Pycha desernik na niedzielę i nie tylko :)
Poproszę kawałek do popołudniowej kawy :-))
OdpowiedzUsuńPrzesyłam wirtualnie :)
UsuńSuper ;) Pistacje uwielbiam ;) Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl
OdpowiedzUsuńTo prawda, pistacjom trudno się oprzeć, naobierałam się ich dosyć długo, bo jakoś dziwnie znikały z miseczki :)A ja lubię też bardzo pierniczki, więc już zaglądam na bloga :) Pozdrawiam
Usuń