Tak właśnie szybko i przyjemnie załatwiłam sprawę piątkowego obiadu.
Zazwyczaj w piątki robię coś szybkiego i nieskomplikowanego, większe gotowanie zostawiam na weekend.
Tym razem postanowiłam wykorzystać botwinę, której jemy bardzo niewiele. Wydaje mi się, że średnio raz w roku. Dlatego tym razem postanowiłam zrobić ją nie jako zupę, ale podobnie jak szpinak - na patelni.
Najpierw na olej kokosowy trafiły posiekane w płatki ząbki czosnku, potem botwinka. Ponieważ miałam jeszcze jakieś niewykorzystane wcześniej warzywa, nastawiłam parowar z ziemniakami, młodymi marchewkami i szparagami. Marchewka prosto z parowaru trafiła na patelnię do botwiny. W roli mięsa wystąpiło tofu wędzone pokrojone w paski.
Jedną z zalet tego obiadu, która jak dla mnie jest bardzo istotna, jest jego wygląd. Kolory warzyw pięknie komponują się ze sobą. Najładniej wygląda mocny orange marchewki pomiędzy botwinką.
Zresztą zobaczcie sami :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz