piątek, 5 kwietnia 2013

Pierogi na zakwasie ;)

Minęły już cztery dni, a ja ciągle czuję ból i zakwasy w przedramionach. Chyba za bardzo się starałam  :) Oczywiście nie bez znaczenia jest to, że pierogi są z razowej mąki orkiszowej, a ciasto mimo że sprężyste, do miękkich i rozpływających się w ustach nie należy. Rozwałkowanie cienkich placków wymagało więcej siły niż zazwyczaj potrzebne w kuchni.
Pierogi wyszły syte i treściwe. O farszu już wspominałam, trudno było nie wspomnieć, skoro wielka micha stała w kuchni i wyglądała, jakby nic z niej nie ubywało, mimo że kopczyk pierogów dzielnie rósł na talerzu.
W każdym razie było to pierwsze, po wielu latach podejście do lepienia pierogów. Ostatni raz robiłam pierogi dawno temu, to były zupełnie inne czasy, a pierogi były z truskawkami bez chemii, pachnącymi latem.
Żeby nie popaść w zbytnią nostalgię wracam do miski z  soczewicą :) Może z następnym lepieniem pierogów nie będę czekała kolejne ćwierć wieku :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz