Zupa nie wymaga czasu. Zazwyczaj używam ugotowanego wcześniej bulionu, filetów białych ryb morskich, przypraw i mleczka kokosowego. Całość musi być mocno pikantna, więc w przyprawach nie może zabraknąć garam masali oraz ostrego chili. Dla zapewnienia dodatkowych doznań aromatycznych i kolorystycznych dodaję również curry.
Wczoraj nie udało mi się kupić świeżych filetów z dorsza na które mocno liczyłam, dlatego w zupie pływa różowy filet z łososia. Co więcej, bulion robiłam na wędzonych grzbietach z tegoż, więc smak ryby jest bardziej wyrazisty. Niemniej jednak dodanie makaronu gryczanego świetnie wyważa całość. Spróbujcie, bo ten makaron, mimo że nie tak intensywny w zapachu jak kasza gryczana, nie jest tylko neutralnym dodatkiem. Może połączenie kokosa z gryką wydaje się dziwne, to jednak warto dać mu szansę. Przekonacie się, jak miłą niespodzianką będzie dla Waszego podniebienia.
Dla upiększenia miseczki z parującą zupą proponuję dorzucić natkę pietruszki. Jeśli udało mi się namówić Was na ten eksperyment, czekam na refleksje smakowe :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz