środa, 17 kwietnia 2013

Kopanie babeczek :)

Zachciało mi się eksperymentów i się doigrałam . Ale nie żałuję :)
Bo w sumie, mimo że z punktu widzenia walorów estetycznych eksperyment nie należy do udanych, to względy smakowe oraz dalsza obróbka doprowadziły finalnie do udanego deseru.
Rzecz cała dotyczy wykorzystania do ciasta czerwonej fasolki zamiast mąki. Sami powiedzcie - kto nie pokusiłby się na spróbowanie, jak to działa i jak smakuje :)
Postanowiłam upiec babeczki czekoladowe. Ciasto robi się błyskawicznie, wystarczy tylko opłukać czerwoną fasolkę z zalewy, w której pływała sobie w puszce. Potem chwila na ocieknięcie i dalej wszystko już dzieje się błyskawicznie. Fasolkę, jajka, przyprawy korzenne, płatki migdałów, kakao i miód blendujemy do uzyskania gładkiej masy i przelewamy do foremek na muffiny.
Ja użyłam silikonowych. I w tym problem. Kolejna nieudana próba wykorzystania tych foremek utwierdziła mnie w konieczności ustawiania formy na dodatkowej blasze. Być może gazowy piekarnik po prostu oddaje im za duże temperatury i mimo, że tak nie powinno się zdarzyć, babeczki przywarły do formy.
Wyrosły pięknie, ale były bardzo delikatne i niestety, ładne zostały tylko wyrośnięte ponad formy kapelusze :) Reszta została przeze mnie wydłubana łyżeczką.
Najpierw było mi przykro, jak zawsze kiedy coś nie idzie zgodnie z planem. Ale po spróbowaniu kawałka ciastka odkryłam, że są tak pyszne, że trzeba koniecznie znaleźć im jakąś nową, piękną formę.
I udało się. Kapeluszki zostały zjedzone jako krótsza wersja babeczek, a całą resztę po jej ostygnięciu pokruszyłam na jeszcze mniejsze drobinki.
Tymi drobinkami wypełniłam dno pucharków na lody. Na tak wyłożone czekoladowe ciasto ułożyłam połówki moreli z puszki i przelałam ciasto odrobiną słodkiej zalewy. Na owoce wyłożyłam krem z mascarpone, migdałów i malin. Na wierzchu ułożyłam jeszcze kilka malinek ze słodkiego syropu i odstawiłam całość do lodówki.
Po obiedzie sięgnęliśmy po pucharki. Mniam, deser był rewelacyjny, wyjątkowy, no i nic się nie zmarnowało.
A następne fasolowe babeczki upiekę tak, żeby same wyskakiwały z foremek :) Bo są naprawdę pyszne i lekkie. Polecam.

Etap pierwszy:




Efekt końcowy:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz