poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Calzone Amore...

Ponieważ pizza już była i przydałoby się jakieś urozmaicenie postanowiłam wykorzystać ciasto na pizzę do zrobienia pierogów. Nadawanie im wybranego kształtu nie jest zbyt proste, zatem nie stały się drożdżowymi serduszkami, tak jak stanowił pierwotny zamysł. Ale każdą przeciwność można próbować obejść. Dlatego calzone zostały przyozdobione wyciętymi z żółtego sera sercami, z kroplą sosu pomidorowego na każdym :)
Żeby było jeszcze bardziej wiosennie do calzone podałam  mozzarellę z pomidorami. Brak świeżych listków bazylii uzupełniłam suszonymi. Aromat nie tak intensywny, ale zawsze coś.
A co skrywało wnętrze? Farsz powstał z zamarynowanych, drobno pokrojonych udek kurzych i dużej ilości pokrojonego w plasterki czosnku. Całość obsmażona na patelni z koncentratem pomidorowym. Do farszu dołożyłam jeszcze sporo drobno pokrojonego żółtego sera.
Przed pieczeniem każdy pieróg został wysmarowany dokładnie oliwą z przyprawami.
Takich pierogów udało się zrobić 8 sztuk. Są bardzo syte. Cały komplet spokojnie starczyłby na kolację dla 4 osób. Jeśli jednak nie dacie radę zjeść wszystkich, nie martwcie się - calzone na zimno są równie smaczne, jak świeżo wyjęte z piekarnika.




2 komentarze:

  1. Piękny i pewnie mega smaczny przepis. Ja wczoraj jadłam calzone w Dominium na Rynku w Krk, ale od nowa mam smaka, więc może w weekend będę pichcić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest coś w tym pizzowym cieście, że nigdy się nie nudzi. A do tego daje tyle możliwości. Ja też już kombinuje, czy nie zrobić wersji vege-calzone :)

    OdpowiedzUsuń