sobota, 9 marca 2013

Parostatkiem w piękny rejs, statkiem na parę...

Czy ja jeszcze umiem ugotować klasycznie ziemniaczki? Wydaje mi się, że mogłabym mieć z tym pewien problem. Od pięciu lat gotuję na parze. To chyba najlepsze udogodnienie, jakie zastosowałam w swojej kuchni. Używam klasycznego garnka z nakładką, żadnych elektrycznych urządzeń, które wiedzą lepiej, ile co gotować.
Tak ugotowane potrawy jak dla mnie nie mają sobie równych. Począwszy od gotowania ziemniaków w mundurkach lub bez, poprzez gotowanie zestawu jarzyn do klasycznej sałatki jarzynowej (której smak, dzięki zastosowaniu parowaru nie jest już taki klasyczny) skończywszy na pysznych zawijańcach z ryb, lub delikatnych gołąbkach.
Pamiętacie moje pochwały dla buraków? Otóż burak ugotowany w mundurku na parze jest przepyszny i można z niego wyczarować świetną sałatkę lub zjeść po prostu jak ziemniaki do obiadu.
Dziś ziemniaki i fasolka szparagowa dopełnione jajkiem sadzonym i pyszną surówką na słodko umiliły nam dzień po forsownej porcji sprzątania domu.
Jeśli lubicie poczuć smak warzyw (parowar świetnie go eksponuje), jeśli nie chcecie wylać z wrzątkiem przy odcedzaniu większości ważnych dla zdrowia mikroelementów, jeśli chcecie używać mniej soli to polecam gotowanie na parze. Daje wiele możliwości, jest szybkie, praktyczne i do tego zdrowe. I oczywiście smaczne :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz