Do świąt co prawda zostało jeszcze sporo czasu, ale postanowiłam już potrenować wypieki, ponieważ taki homemade to dobry pomysł na prezenty. Dla najbliższych może być miłym uzupełnieniem paczki, a dla tych, których chcemy obdarować symbolicznie, a jednocześnie czymś specjalnym, może być głównym prezentem. Bo kto nie ucieszy się z pysznych pierniczków, ciasteczek czy keksów, które zostały zrobione specjalnie dla niego :)
Ponieważ ciasteczka wydają mi się najwdzięczniejszym materiałem na prezent, postanowiłam popracować nad najlepszym przepisem, który sprawdzony wykorzystam.
Postawiłam na klasykę, czyli przepis na kruche ciasto, podobne jakie wykorzystuję na spód tarty. Użyłam dwie szklanki mąki orkiszowej, jedną szklankę otrębów owsianych, pół łyżeczki sody, 125 gram masła rozpuszczonego w ciepłej kąpieli, łyżeczkę ekstraktu z wanilii, jajko, trzy łyżki cukru pudru trzcinowego oraz dodałam coś zupełnie nowego, łyżkę śmietany 18%. Ciasto zmieszałam w mikserze, a potem dodatkowo wyrobiłam na gładką kulę i schowałam do lodówki.
Po pół godzinie z kuli wyrwałam połowę do rozwałkowania, a pozostałą część wsadziłam z powrotem do lodówki. Ciasto ponownie wyrobiłam szybko i rozwałkowałam pomiędzy dwoma kawałkami papieru do pieczenia na około pół centymetrowej grubości placek, z którego wycięłam serduszka. I tak z obu części ciasta. Powstało około 25 ciastek (jedno było okrągłe, zlepione z resztek brzegów :))
Ciasteczka na blasze trafiły do piekarnika na dwadzieścia minut w temperaturze 180 stopni. Zapachniało wanilią w całym domu :)
Upieczone serduszka stygną na kratce, a w tym czasie szykuję masę. To jest opcja, ponieważ te ciasteczka nie wymagają żadnego dodatku, chyba, że tak jak ja, macie ochotę na łączenie ich w pary za pomocą kremu :)
Krem to kajmak, smak dowolny, u mnie to kajmak truflowy z alkoholem, wymieszany w proporcji 3:1 z serkiem mascarpone.
Dokładnie wystudzone ciasteczka przesmarowywałam masą i sklejałam w zakochany duet.
Pyszności - tak więc na prezenty lub dodatki do nich nadają się idealnie :)