Zima postanowiła wpaść na chwilę i poszczerzyć zęby mrozu. Trudno - w końcu mamy koniec stycznia, więc ma prawo - uwinęła się w terminach określonych w kalendarzu :)
Szkoda tylko, że mamy za oknem szarość, wiatr, stalowe niebo zamiast słońca skrzącego się na ośnieżonych drzewach. Nic z tego, takie widoki to nie u nas :)
Zimy nie lubię, marzną mi paluszki i żadne rozsądne rękawiczki nie pomagają. Ale piękne widoki zawsze są miłe mojemu sercu. Takie widoki pamiętam z włoskich Alp. Co prawda narciarzem nie jestem i nie będę, to w pięknych okolicznościach stoków znalazłam coś dla siebie. Przyjemnie jest poleżeć na leżaku i ogrzać się zimowym słońcem. A jeszcze przyjemniej jest wypić pyszny, gorący napój.
I skoro już jest ta zima, i do tego taka szara i nieprzyjemna, to na pocieszenie proponuję Wam gorący drink ze stoku. Lista składników jest krótka i nieskomplikowana :) Potrzebujecie mleko i likier w typie ajerkoniaku. Wybierzcie dowolny ulubiony. Na stoku do mleka dodają Bombardino, w Polsce można zastosować swojskiego Advocata.
Mleko przygotujcie jak do kawy Latte. Podgrzejcie i spieńcie na delikatną piankę. Do szklanki nalejcie około 100 ml likieru i zalejcie go spienionym, ciepłym mlekiem. Można ozdobić szklankę polewając mleczną pianę jeszcze drobiną likieru. Później delikatnie mieszamy i już jest - błogość w szklance. Bardzo przyjemne ciepełko rozlewa się po ciele i humor gwarantowany.
Chyba zrobię jeszcze po szklaneczce :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz