Z około 700 gram upieczonej dyni, dwóch bardzo dojrzałych fig robimy mus za pomocą blendera. Dodajemy dużą łyżkę pasty tahina. Ja mam z niełuskanego sezamu, ale każda będzie pasować. Dla dodania słodyczy użyjmy dwóch dużych łyżek miodu. Całość musimy dokładnie zmiksować. Jeśli uważacie taki zestaw za zbyt mdły, możecie podobnie jak ja, dodać łyżeczkę cynamonu, odrobinę kardamonu i odrobinę imbiru.
Powstanie coś w rodzaju bardzo delikatnego musu, który smakiem przypomina chałwę, tylko czy ktoś z Was słyszał o chałwie dyniowej? Od dziś już tak :)
Pierwszym wykorzystaniem musu było ciasto francuskie. Pokroiłam cały płat ciasta na trójkąty, na które wyłożyłam odrobinę pomarańczowej papki i zawinęłam prawie jak rogaliki (kształt ciasteczka jest dowolny, zróbcie takie, jakie lubicie najbardziej). Ciasteczka piekły się 25 minut w temperaturze 180 stopni. Osobno uprażyłam płatki migdałów, którymi posypałam jeszcze gorące słodkości.
A ponieważ do takich ciasteczek nie zużywa się zbyt wiele nadzienia, reszta musu została zmieszana z jajkiem i wyłożona na podpieczony kruchy spód i zapieczona wraz z nim. Na wierzch upieczonego i lekko ostudzonego ciasta nałożyłam śmietankę ubitą z cukrem migdałowym i połączoną z 70 gramami rozpuszczonej gorzkiej czekolady i posypałam płatkami migdałów.
I jak tu nie lubić jesieni, skoro oferuje nam tyle wspaniałych przysmaków :)
:) Dyniowaci c.d. :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSezon na dynię się rozpoczął - muszę spróbować przepisu :)
OdpowiedzUsuńpolecam, naprawdę coś pysznego - chałwowa dynia :)
Usuń